Hej!
Przepraszam, że musiałyście czekać, ale skontaktowałam się z osobami, które zajęły 2 i 3 miejsce, aby od razu pokazać Wam ich prace :)
2 miejsce- Julia Wilknight
Imię: Julia
Płeć: Kobieta
Wiek: 15
Miejsce zamieszkania: Moorland
Moc: Czytanie w myślach
Koń: Fire (Ogień)
Płeć: Wałach
Moc: Niezwykła szybkość
Krótka historia związana z postacią:
Był piękny dzień. Obchodziłam wtedy 15 urodziny, ale wcale nie byłam szczęśliwa, ponieważ moja mama uznała, że jestem już za duża na swojego kuca, Fire i trzeba mi zmienić konia. Większość koniarzy by się ucieszyła, ale nie ja. Byłam bardzo związana ze swoim kucykiem i nie miałam zamiaru go wymieniać na "nowszy model". Wiedziałam, że moich rodziców nie stać na dwa konie a co gorsza mój tata wyznawał zasadę, że każde zwierze powinno umieć na siebie zarobić. W przypadku Fire były to wygrywane zawody, gonitwy. Nie chciałam się pozbywać Fire, a poza tym nie byłam aż tak duża i ciężka. Moja mama podjęła decyzję, że w wakacje wyjedziemy na obóz jeździecki do Valedale, ja i Fire. Tam miałam wszystko sobie przemyśleć. Zgodziłam się. Nie miałam wyboru, bo zawarłyśmy z mamą umowę dzięki której mogłam zatrzymać Fire. Nie żadne poprawienie ocen czy umiejętności jeździeckich. Chodziło o to, że jeśli podczas tego obozu choć raz Fire odmówi zrobienie czegokolwiek z powodu mojego ciężaru to go sprzedamy. Jeśli natomiast kucyk będzie sobie radził to go zatrzymam.
Tydzień później siedziałam już w autobusie. Fire pojechał wcześniej koniowozem razem z kilkoma innymi końmi jadącymi na obóz. Kilka godzin później wszyscy byliśmy już w Valedale i wyprowadzaliśmy swoje konie z przyczepy do stajni. Posmutniałam kiedy zobaczyłam, że wszyscy mają duże konie, większość konie Fryzyjskie i Andaluzyjskie, które były jednymi z najpopularniejszych koni w Jorvik. Właścicielka stajni miała wątpliwości czy starczy boksów, ale na szczęście wszystkie konie się zmieściły. Nawet zostało jedno miejsce. Potem wszystkie zebrałśmy się na podwórzu stajni gdzie opiekunka grupy, Paula przedstawiła się zaczęła sprawdzać obecność.
- Linda Redbird?
- To ja!
- Alex Longforest?
- Jestem.
- Lisa Blueriver?
- Obecna!
- Anna Blackrock?
- To ja.
- Julia Wofnight?
Cisza.
- Nie ma jej?
Nagle orientuję się, że to moje nazwisko.
- Yyy to ja. Ja jestem Julia.
- Sara Whitesky?
Znowu cisza.
Nagle na podwórko podjechał samochód z przyczepą. Z samochodu wyskoczyła niska dziewczyna o jasnych, blond włosach. Powiedziała coś do kierowcy i po chwili przybiegła do nas.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie...
- Jak się nazywasz?
- Sara Whitesky. Czy znajdzie się miejsce dla mojego konia?
- Oczywiście, zaprowadź go do stajni. Jest tam jeszcze jeden wolny boks.
Sara pobiegła szybko do przyczepy gdzie kierowca zaczął już wyprowadzać konia. Julii zaparło dech. Koń Sary to piękny, siwy koń Andaluzyjski. Wydawał się na spokojnego jednak po zejść z rampy zaczął się wyrywać. Kierowca przekazał konia Sarze, ale ta nie mogła sobie poradzić z koniem.
- Mogę jej pomóc? -rzuciłam opiekunce.
Dziewczyna kiwnęła, a ja rzuciłam się na pomoc dziewczynie. Koń już zaczął stawać dęba, a dziewczyna wpadła w panikę.
- Mogę? -zapytałam wskazując na uwiąz.
- Tak, jasne. -odpowiedziała z ulgą oddając mi sznur.
Wzięłam sprawy w swoje ręce, pewnie chwyciłam uwiąz i ruszyłam w stronę stajni. Klacz zaskoczona nagłym obrotem spraw nawet nie zdążyła zaprotestować.
- Dzięki wielkie. Trochę sobie z nią nie radzę...
- Nie przejmuj się. Fire też jest czasem uparty.
Po chwili usłyszałyśmy wołanie Pauli czy już umieściłyśmy konia. Pobiegłyśmy na podwórze. Paula przydzieliła nam pokoje. Okazało się, że dostałam pokój z Sarą. Ucieszyłam się bo obóz miał trwać tydzień a ja znalazłam z nią wspólny język. Pierwsze dni minęły szybko. Ćwiczyliśmy głównie ujeżdżenie i skoki. Szóstego dnia obozu instruktor jazdy konnej, Filip postanowił zabrać nas na przejażdżkę w terenie. Mieliśmy skakać na przełaj. Skoków się nie boję, ale wiem, że Fire woli biegać. Wyruszyliśmy z rana, bo przejażdżka miała trwać kilka godzin, a po południu robiło się gorąco. W końcu to lato. Szliśmy gęsiego. Ja byłam trzecia, przede mną była Sara, a na samym początku instruktor. Sara mówiła mi że ostatnio zaczęła sobie lepiej radzić z Light Night, bo tak nazywała się jej klacz. Instruktor rzucił przez ramię:
- Galop! Zachowujcie odpowiednie odległości.
Przyspieszyliśmy więc do galopu. Pierwszą przeszkodą był krzyż z brzóz. Na końcu jednej z brzóz powiewała zagubiona, plastikowa siatka. Fire zaczął uciekać na boki. Na szczęście zaraz się uspokoił. Jednak z klaczą Sary nie było tak łatwo. Zatrzymała się i zaczęła cofać. Ledwo co wyhamowałam Fire przed nią. Light Night nagle stanęła dęba po czym ruszyła cwałem w las. Biedna Sara strasznie krzyczała co jeszcze bardziej płoszyło Light Night. Nim Filip zdążył się zorientować co się dzieję, rzuciłam się w pościg za Sarą. I właśnie wtedy to się stało. Fire przyspieszył tak bardzo, że wszystko do koła się zamazało. To nie był normalny cwał. Fire pędził z kosmiczną prędkością! Balam się, że wpadniemy na któreś z drzew, ale bardziej bałam się o Sarę, bo Light Night pędziła na oślep. Zebrałam się w sobie i dogoniliśmy Sarę. Fire zwolnił trochę do cwału Light Night. Sarze z tego wszystkiego wypadły wodze. Light Night mogła w każdej chwili się o nie potknąć! To było bardzo niebezpieczne.
- Chwyć wodze! –krzyknęłam do Sary.
Sara wychyliła się do przodu jak tylko mogła, ale nie mogła dosięgnąć.
- Nie dam... Rady...
- Czekaj. Ja spróbuję...
Ścisnęłam boki Fire, który posłusznie przyspieszył. Wydawał się w ogóle nie zmęczony w przeciwieństwie do Light Night. Wychyliłam się w stronę wodzy Sary i... Złapałam! Podałam jej wodzę, a ona zaczęła za nie ciągnąć. Light Night chyba tylko na to czekała, bo od razu się zatrzymała.
- Dziękuję –usłyszałam
- Nie ma za co. –odpowiedziałam dysząc
- Co? –zapytała Sara
- Powiedziałaś „dziękuję”.
- Nie, nic nie mówiłam, ale rzeczywiście dziękuję –odpowiedziała trochę zdziwiona Sara.To była chwila, w której się zorientowałam, że umiem czytać w myślach.Wieczorem po kolacji zaczepił mnie Filip. Powiedział, że pewna kobieta chce mnie widzieć. Poszliśmy, więc do niej. Nazywała się Elizabeth. Okazało się, że dowiedziała się o mojej mocy i o mocy Fire. Powiedziała, że według przepowiedni jestem piątym Gwiezdnym Jeźdźcem. Zaniemówiłam. Słyszałam coś o Gwiezdnych Jeźdźcach, ale niewiele.
Kobieta wytłumaczyła, że od dziś będę musiała bronić Jorvik przed siłami zła. Byłam nieco oszołomiona całą sytuacją, ale po tym wszystkim co się wydarzyło uwierzyłam jej i w pewnym sensie się zgodziłam. Po powrocie do domu nikomu o niczym nie powiedziałam. Nie uwierzyliby mi. Kiedy byłam w pokoju mama powiedziała, że ma dla mnie niespodziankę. Próbowałam nie czytać jej w myślach, ale było to trudne, bo jeszcze do końca nie opanowałam tej mocy. Mama powiedziała, że tata dostał nową lepszą pracę w Valedale i że się przeprowadzamy. Ucieszyłam się, bo tam właśnie mieszkała reszta Gwiezdnych Jeźdźcy: Anna, Lisa, Alex i Linda. Teraz i ja tam będę mieszkać. Będę strzec dobra w Jorvik, bo jestem... Gwiezdnym Jeźdźcem!
3 miejsce- Lena Pinkside
Imię: Vanessa
Płeć: Kobieta
Wiek: 15 lat
Miejsce zamieszkania: Srebrna Polana
Moc: Stawanie się niewidocznym
Koń: Wind
Tajemnicza wyspa, tygrys i dziki koń
Wieczorem nie dawał mi spać komar. Kiedy usiadł mi na czole udało mi się go załatwić. Przez pełnię księżyca nie mogłam zasnąć. Rano pojechałam do szkoły autobusem. Dopiero kiedy na przerwie w kibelku spojrzałam w lustro zauważyłam, że na czole wciąż mam rozgniecionego komara i czerwoną plamę. Po prostu super. Po skorzystaniu z toalety poszłam na lekcje biologi. Wszyscy zatrzymywali się na mój widok i robili zdjęcia. Wtedy dopiero zorientowałam się, że coś jest nie tak. Popatrzyłam na siebie i zauważyłam, że spod spódniczki wystaje długi kawałek papieru toaletowego. Ale wstyd! W drodze powrotnej do domu usiadłam na najwygodniejszym fotelu w całym autobusie i zasnęłam. Nagle poczułam, że ktoś mnie szarpie. To był kierowca. Okazało się, że już dawno minęliśmy mój dom i dotarliśmy do pętli. Musiałam wysiąść i wracać na piechotę. W domu jak zwykle - tata w pracy, mama zabiegana a mi w opiece pozostał mój dwuletni braciszek Michał. Po odrobieniu zadań domowych pojechałam z nim autobusem do dziadka. Nagle Michał zaczął płakać. Żeby go jakoś rozweselić zaczęłam się wydurniać i robiłam wszystko żeby się uspokoił. Wystawiałam język, przewracałam oczami i ogólnie robiłam najgłupsze miny jakie przychodziły mi do głowy. Po kilku minutach podziałało. Usłyszałam śmiech nie tylko Michała, ale i kilku chłopaków z mojej szkoły, którzy jak się okazało jechali tym samym autobusem. Zostawiłam u dziadka brata na noc i sama wróciłam do domu. Byłam bardzo zmęczona więc położyłam się na łóżko i rozmyślałam. Nagle usłyszałam dźwięk dochodzący z mojego telefonu. Dostałam sms-a od najlepszej przyjaciółki. Chociaż miałam wrażenie, że czasem mnie wykorzystuje była to jedyna znojoma z szkoły. Myślałam, że sms będzie brzmiał coś w stylu: Dasz mi jutro odpisać zadanie z maty? Ale nie. Myliłam się. Laura (przyjaciółka) osądzała mnie o to, że podrywam jej chłopaka i namawiam go do tego żeby ją zostawił dla mnie. Jak mogła mnie o to oskarżać? Na twarzy pojawiły się łzy i wkurzona pobiegłam na dół i usiadłam na fotelu w pokoju gościnnym.
- Co się stało kochanie? - spytał tata
- Nie powiem Ci, bo i tak nie zrozumiesz - bąknęłam
- No powiedz. Może Ci jakoś pomogę - nie ustąpił tata.
Opowiedziałam mu wszystko co się stało. Tata chwile rozmyślał i powiedział:
- Zapomnij o tym. Znajdziesz sobie nową przyjaciółkę.
- No super. Mam po prostu tak o wszystkim zapomnieć?
- Jasne - powiedział.
- Dzięki tato wiesz - zakończyłam tą bezsensowną rozmowę.
Pobiegłam do swojego pokoju
- Nikt mnie nie rozumie i nic mi się nie udaje. Zaliczam same wpadki i jie mam przyjaciół. Muszę się stąd wyrwać - myślałam.
Postanowiłam uciec z domu.
Następnego dnia obudziłam się o czwartej rano. Poszukałam plecak i zaczęłam się pokować: kilka ubrań, latarka, pluszak, kieszonkowe, bandaż, plastry, szczotka, koc, pamiętnik, krótki gruby patyk i dmuchaną łódeczkę na plaże. Szybko się zebrałam i pobiegłam do sklepu. Po zrobieniu nie małych zakupów pojechałam autobusem na wybrzeże skąd wypływają statki. Nie zastanawiając się długo nadmuchałam łódkę i położyłam ją na wodzie. Odważyłam się i wsiadłam do niej, chociaż strasznie mi biło serce. Wyciągnęłam z plecaku patyk i zaczęłam się odpychać. Łódka ruszyła. Bicie mojego serca stawało się coraz szybsze. Płynęłam. Powoli oddalałam się od wybrzeża i ruszyłam w przygodę. Wiedziałam, że nie ma już odwrotu. Minęło już 20 minut odkąt samotnie płynęłam po morzu. Miasto zniknęło mi już z oczu. Widziałam tylko wyspę znajdującą się przedemną. Zamierzałam do niej dopłynąć. I faktycznie. Po kilkunastu minutach udało mi się. Była to piękna dżungla na, której nie było widać żywej duszy. Rozejrzałam się po całej wyspie, która nie była taka mała jak się zdawało na początku. Weszłam do lasu znajdujący się na środku wyspy. Pozbierałam mnóstwo grubych wielkich patyków i pełno suchych liści paproci i palm. Patyki powbijałam tak aby powstały cztery ściany a na góre położyłam liście żeby mój domek miał dach. Pod wieczór byłam dumna z mojego małego domku, którego sama zbudowałam. Kiedy zorientowałam się, że już bardzo późno zjadłam bółkę i położyłam się spać. Różne straszne a zarazem tajemnicze odgłosy wydobywały się na zewnątrz. I nagle usłyszałam jakby końa przebiegający po wybrzeżu wyspy tak szybko niczym wiatr. Trochę się wystraszyłam więc następnego dnia wyruszyłam w poszukiwaniu tajemniczej istoty. Znalazłam banany na palmach a nawet kokosy. Podziwiałam piękno naturę w tym niezwykłym miejscu. Nagle coś za mną zaszeleściło w krzakach. Odwróciłam się i zobaczyłam młodego tygrysa. Czułam jakby ziemia zapadła się podemną. Nie wiedziałm co robić. Uciekać? Nie ma sensu bo i tak mnie dogoni. Powoli się schyliłam schowałam głowę i przyjęłam podstawę skuloną. Czekałam z 3 minuty aż tygrys podszedł do mnie a dokładnie stanął nademną i niespodziewanie zaczął mnie lizać w ucho. Zaczęłam się śmiać co go troche wystraszyło i cofnął się o krok do tyłu. Powoli się podniosłam i tym razem przyjęłam podstawę klęczenia. Uważnie podniosłam ręke a on przybliżył się do mnie i zaczął się o nią ocierać. Sama też zaczęłam go głaskać. Powoli zaczęłam stawać na nogi. Tygrys się nie spłoszył. Spojrzałam na niego a on zaczął mi podawać swoją wielką łapę. Zauważyłam, że jest zraniona. Na szczeście mój domek był już bardzo blisko więc szłam i zaczęła przywoływać go do siebie. Tygrys był posłuszny i doszliśmy do wyznaczonego celu. Kazałam mu zostać i wyciągnęłam z domku apteczkę. Tygrys miał zaufanie, dlatego podał mi łabę żebym mogła ją obejrzeć. Okazało się, że wbił mu się kolec i przedarł poduszkę w łapie. Ostrożnie wyciągnęłam kolec i obmyłam ją. Delikatnie zabandażowałam miejsce zranienia.
-Wiesz co tygrysku? Nazwę Cię "Łapa" - powiedziałam do tygrysa śmiejąc się.
- Mrrrrrrrrrrrrrrr - zmruczał Łapa.
I zapominając o braku zaufania przytuliłam go do siebie i pocałowałam w nosek.
- Idź teraz, bo robi się późno a jutro przyjdź to rozwiążę CI bandaż. Dobranoc - powiedziałam
Tygrys polizał mnie w policzek i jakby zrozumiał pobiegł w las.
Nie mogłam zasnąć więc usiadłam na wybrzeżu i patrzyłam w morze. Było już bardzo późno kiedy wkońcu zdecydowałam się iść do łóżka kiedy nagle zobaczyłam jak biegnie piękny niebiesko-srebrny koń. Biegną niczym wiatr. Nie wiem jak mogłam się tak odważyć, ale stanęłam przed nim tak aby się zatrzymał. Udało się, a koń z piękną połyskującą grzywą stał dokładnie przedemną. Powoli wyciągnęłam rękę i zaczęłam go głaskać. Znałam się na tym troszeczkę, bo jak byłam mała rodzice wysłali mnie na naukę jazdy konnej. Kiedt niestety przypadkowo zrobiłam trochę gwałtowniejszy ruch dziki koń wysraszył się i omijając mnie pobiegł dalej. Piękniejszego a zarazem tak szybkiego konia. Nie umiałam sobie uzasadnić dlaczego wtedy zrezygnowałam zjazdy konnej. Postanowiłam, że nazwę tego konia "Wind" i, że kiedyś spróbuję go dosiąść. Następnego dnia kiedy wstałam odtworzyłam drzwi domku a przed nimi Łapa. Myślałam, że jeszcze śpię ale mokre uczucia na twarzy kiedy polizał mnie po policzku szybko pomogło mi wrócić do rzeczywistości. Podrapałam do za uszkiem a on mruczał. Oczywiście nie zapomniał o łapie, którą mi podał by rozwiązać bandaż. Uczyniłam to szybko a uradowany tygrys porwał mój patyk i zaczął biegać i skakać z radości.
- Łapa! Oddaj patyczek! - wołałam
- A on chcą się bawić przybliżał się i oddalał.
Przypomniałam sobie, że mam puszkę tuńczyka z domu. Odtworzyłam ją i poczęstowałam tygrysa. Zabawa była niesamowita aż ze zmęczenia położyliśmy się na plaży.
- Tygrysku? Wiesz może gdzie mieszka niebiesko srebrny koń? - spytałam.
- Mrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr - zamruczał Łapa.
- Prosze poprowadź mnie do niego. Poczekaj tylko wezmę marchewki.
Wsadziłam je do kieszeni i pobiegłam za tygrysem, który prowadził mnie w głąb lasu. Szliśmy ścieżkami, którymi jeszcze nie chodziłam aż dotarliśmy do pięknej łaki a na niej połyskujący w świetle słońca koń. Łapie kazałam zostać a sama powoli podchodziłam do niego. Kiedy Wind zorientował się, że się do niego zbliżam zaczął się cofać.
- Nie bój się koniku. Nic Ci nie zrobi - powiedziałam
I przypomniało mi się, że wziełam przecież marchewki. Wyciągnęłam jedną i podałam koniowi. On zaczął się przybliżać i "knak". Właśnie przyżuwał połowę marchewki. Powoli go głaskałam i przytulałam do niego a on nadal ani drgnie. Marchewkami zwabiłam go pod drzewo i w czsie kiedy on zajadał wdrapałam się na nie. Lekko położyłam nogę na jego plecach a on ani rusz. Odważyła się. Nagle "hop"! Wskoczyłam na niego. On się wyprostował, ale dalej zajadał. Kiedy się zorientowałam, że koń pożera właśnie ostatnią marchewk zaczęło mi szybciej bić serce. Koń również zorientował się, że zabrakło jedzenia i zauważył także, że własnie na nim siedzę. Wziął głeboko powietrze i nagle poleciał przed siebie. Wystraszona objęłam go za szyję i i wtuliłam twarz w długą grzywę. Koń wybiegłszy na wybrzeże i obkrążył całą wyspę. I nagle przypomniało mi się, że kilka marchewek dałam do lewej kieszonki. Wyciągnęłam jedną i pociągnełam Winda delikatnie za włosy. Koń stanął. Kazałam mu powoli iść. Wykonał zadanie dobrze więc dostał marcheweczkę. Szybciej. Koń był posłuszny więć znowu go nakarmiłam. I tak powoli oswajałam dzikiego konia. Bawiliśmy się świetnie a Blueangel bardzo mnie polubił. Robiliśmy nawet wyścigi między nami i tygrysem. Wieczorem odpoczywaliśmy na plaży kiedy nagle podpłynął piękny fioletowy potężny prom. Nie zastanawiając się długo wzięłam rzeczy , konia i tygrysa i wsiadłam do niego. Przed promem na tabliczce widniał napis: Jedziesz do: MIEJSCA GDZIE CZEKA NA CIEBIE NOWA PRZYGODA.
Vanessa 15 lat
Gratuluję ♥
Fajne prace ;)
OdpowiedzUsuńNom :D, bardzo fajne.
UsuńDiana Zebravalley
Świetne prace :) Gratuluję tym osobą :3
OdpowiedzUsuńKate Lightroad.
Super prace :)
OdpowiedzUsuńFajne prace c: tylko nievogarniam 3 miejsca bo tam nic nie ma o jezdcy dusz...moze tylko ja.nie ogarniam xDS. Ale prace super
OdpowiedzUsuńMasz racje 3 miejsce nie ma nic wspólnego z 5 jeźdźcem, jest tylko o tym jak bohaterka oswoila dzikiego konia i zaprzyjaźnila się z tygrysem nic o 5 jeźdźcu nie ma nawet wzmianki o nim ;/
UsuńA może Autorce chodziło o to, że ma dar zaprzyjaźniania się z dzikimi zwierzętami? Może, ale nie wiem. Może w nocy kiedy się wymknęła to była niewidzialna? Nie ogarniam, mówiąc krótko ;p Ale prace niesamowite. Co noc bym sobie czytała ;p
UsuńByć może ale gratki dla tych osób ze wygrały
UsuńPrace są prze piękne!!!
UsuńGRATULACJE!!!<3
Świetne!!!!!! Super pomysły
OdpowiedzUsuńŚwietne prace! Naprawdę zasłużyłyście sobie ;)
OdpowiedzUsuńSuperrrrr!!!BRAWOOO!!!!świetne na prawdę!
OdpowiedzUsuńNo graty...
OdpowiedzUsuńKurde! Myślałam, że to ma byc nudny opis, a okazało się, że może być to krótkie opowiadanie... I to w formie pamiętnika?! Och... Uwielbiam pisać opowiadania w formie pamiętnika. Mam ich kolekcję w laptopie... A do tego mam zamiar napisać odpowiadanie właśnie o 5 Gwiezdnym Jeźdźcu... Obawiam się, że nie byłoby ono ,,krótkie" ;P Ale pomyślałm ,,Nie lubię pisać nudnych opisów i nie potrafię tego zbyt dobrze robić. Napiszę zwykłe opowiadanie, a oni niech sobie piszą te opisy." No i super... Następnym razem muszę spróbować ;-;
Jeszcze raz graty dla Atheny i zajmujących 2/3 miejsca! C:
/Antonia Nightgarden
Pewnie już nie będzie konkursu o tej samej tematyce, co? ;-; ;-; ;-; ;-; ;-;
UsuńGratuluję ! ^-^ /Julia Yellowstreet
OdpowiedzUsuńSuper :p
OdpowiedzUsuńSuper :p
OdpowiedzUsuńJa też miałam że czyta w myślach, pewnie jak większość x3 Ale tak czy inaczej prace cudne :3
OdpowiedzUsuńFajne prace, gratulacje wszystkim :)
OdpowiedzUsuńSuper gratuluję chciałabym więcej takich opowiadań
OdpowiedzUsuńJulia Whalebard
3 miejsce: Wałach to znaczy klaczo ogier?
OdpowiedzUsuńNie. Wałach to koń, który został wykastrowany (nie może pokryć klaczy, czyli nie może mieć źrebiąt). Na początku też tak myślałam, aż przeczytałam w książce i się dowiedziałam :)
UsuńWspaniałe prace ♥ Gratuluję, zasłużyłyście =^.^=
OdpowiedzUsuńOlivia Kittenwatcher - ._. Wałach to wykastrowany ogier. Taki, co nie może klaczy zapładniać xd Zresztą w googla se wpisz ;P
fajne pracę :) nie wiedziałam że można pisać bez udziału Lisy Lindy Anny i Alex ;p
OdpowiedzUsuńMel mam do ciebie prośbę.Czy mogłabyś wypisać wszystkie e-maile,od których dostałaś prace.Nie każdy jest pewien czy dostałaś od niego prace.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZrobisz jeszcze kiedyś podobny konkurs? c: Mam już pomysł na historię i myślę, że jest dość oryginalna (pisząc ''oryginalna'' miałam na myśli dziwna XD) oraz kreatywna.
OdpowiedzUsuńPOPIERAM!
UsuńPOPIERAM!!! BŁAGAM MEL xd
UsuńPisze na blogu opowiadanie, więc mam historię mojego Gwiezdnego Jeźdźca w małym palcu. :c
Wie ktoś jak zmienić adres e-mail?Napisałam do star stable,ale nie odpisują :(
OdpowiedzUsuńNie da się zmienić
UsuńMoja siostra napisała przez przypadek taki nieistniejący. Powiedziałam jej żeby na np. onet.pl utworzyła konto z adresem e-mail takim jaki wpisała na star stable. Później zalogowała się w internecie na star stable i jeszcze raz zweryfikowała swój adres e-mail mam nadzieję że pomogłam. ;)
UsuńAle miała to samo konto co miała przedtem?
UsuńZauważyliście, że w pierwszej historyjce jest nawiązanie do gwiezdnych jeźdźców? Przy liście obecności - są tam imiona dziewczyn ;) (Linda, Alex, Lisa, Anna) :D
OdpowiedzUsuń2 miejsce jest super , ma nawet nawiązanie do Gwiezdnych Jeźdźców ale 3 mi się nie podoba. Nie lubię przesłodzonych historii o nastolatkach i ich problemach w roli głównej (1 część) no ale co się komu podoba.
OdpowiedzUsuńMel dzięki za super konkurs i za to dodatkowe 2 i 3 miejsce ;)
OdpowiedzUsuńDopiero jak teraz tutaj czytam swoją pracę to widzę ile zrobiłam błędów ;o
Mama od mojej przyjaciółki namalowała prace nr 3 i wisi u niej w pokoju i ona tak się nie nazywa co za chamstwo
OdpowiedzUsuń